sobota, 4 lutego 2012

Wrócilismy...

I słusznie się bałam... u Bianki w sumie bez zmian jest tak samo źle jak zawsze.
W skrytości ducha liczyliśmy na cud:( Nie wiele da się zrobić więcej. Siedzimy na bombie, która nie wiadomo kiedy wybuchnie. Przed nami trudne decyzje, na razie nawet nie chcę o tym myśleć. W sumie żyjemy z dnia na dzień i cieszymy się z tego co mamy aktualnie.
No ale jak to w szpitalu oczywiście załapaliśmy wirusa!!! Szumnie nazywanym rota wirusem, ponieważ aktualnie na oddziale panowała taka zaraza. Wymioty, biegunka Bianka znowu strasznie się wymęczyła. jednak z taką wykończona dziewczynką postanowiłam wracać do domu. W domku szybko doszła do siebie i już czuje się dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz